christmas

dinner

projekt został w całości sfinansowany ze środków prywatnych artystki,

Wasze wpłaty pozwolą zebrać wynagrodzenie dla twórców projektu

KUP BILET NA SPEKTAKL


DOWOLNA KWOTA


Brush Line



tel. 537 576 958



BLIK

LUB

WYŚLIJ PRZELEW ING

ALEKSANDRA JACHYMEK

71 1050 1953 1000 0090 7328 8004

ROZMOWA Z AUTORKĄ PROJEKTU

Aleksandra Jachymek: Kim jesteś?


Frajda Natychmiast: Jestem aktorką, performerką i choreografką. W centrum moich wypowiedzi artystycznych stawiam doświadczenie kobiet. Interesuje mnie jak kobiety mogą ustanawiać się w konkretnych sytuacjach społecznych. Pracuję performatywnie z kobiecym ciałem i głosem jako autentycznymi nośnikami historii i prywatnym archiwum. Obecnie pracuję z pojęciem solitude, które rozumiem jako czas potrzebny do rozwijania wewnętrznego spokoju i autonomii, koniecznych do pełnego i kreatywnego doświadczania życia.


Efekt tego researchu zaprezentuję w postaci performatywnej kolacji „Christmas Dinner“, do której zaprosiłam grupę performerek. Wybrałam do tego czas emocjonalnie związany ze Świętami Bożego Narodzenia. Czas kiedy samotność, choć dotyka nas wszystkich, staje się tematem tabu. Przestrzeń świątyni, to miejsce, w którym chcę zachęcić widza do uważnego przyjrzenia się swojej relacji z samotnością.




AJ: Dlaczego chcesz opowiadać o samotności?


FN: W tamtym roku, gdy zaczęła się inwazja Rosji na Ukrainę zostałam z moim życiem całkiem sama. Straciłam wszystko, co można było wtedy nazwać moim światem. Nie miałam pracy, domu, przyjaciół, nie mogłam wrócić do rodziców, ponieważ do mojego pokoju wprowadziła się rodzina z Ukrainy. Wtedy naprawdę poczułam, co to znaczy nie mieć nic do stracenia. Dzisiaj rozumiem, że to był ten moment, w którym samotność przekierowała moją uwagę na świat, podłączyła mnie do ludzi, a później do siebie samej. Od tamtej pory moje życie kompletnie się odmieniło. W samotności widzę ogromny potencjał twórczy. I właśnie na to chciałabym zwrócić uwagę widzów.


AJ: Na czym polegała Twoja przemiana?

FN: Musiałam się obnażyć.


AJ: Jaki jest Twój stosunek do samotności?


FN: Mam świadomość tego, że samotność jest nieuchronnym elementem bycia człowiekiem. Zgadzam się z Agnes Martin, że warunkowano w nas silny sprzeciw wobec samotności. Samotność jest postrzegana jako smutny i niebezpieczny stan. Chciałam transformować to rozumienie samotności, najpierw dla siebie, potem dla innych. Dlatego zaczęłam research o solitude, pojęcie opisane przez Stepchena Batchelora, w książce „The art of solitude”. Batchelor traktuje solitude jako drogę życia, którą można świadomie praktykować, samotność jako czas i przestrzeń do rozwijania wewnętrznego spokoju i autonomii potrzebnej do angażowania się w życie w sposób skuteczny i kreatywny. Miejsce inspiracji. To mnie strasznie zaciekawiło. Bo pomyślałam, że idąc za tą myślą mogę w ten sposób siebie uzdrowić.






AJ: Na czym polega Twoja metoda pracy?


FN: Jest radykalna. Najpierw wyznaczam ramy czasowe oraz strukturę formalną researchu, która ogranicza impulsywne nawyki. Forma otwiera możliwość wypowiedzenia czegoś, czego nie determinują oswojone pragnienia, lęki i awersje.


Interesuje mnie całkowite odsłonięcie, które podczas tego researchu o solitude odbywa się na profilu instagramowym, w miejscu, które przez użytkowników jest kojarzone z estetycznie zaprojektowaną przestrzenią.


W życiu i pracy korzystam z filozofii japońskiej kaizen, praktyki dobrego życia. Odnoszę się też do japońskiej praktyki malowania ēnso. Przeczytałam na wikipedii, że jego stworzenie pozostawia artystę całkowicie odsłoniętego w jednym konkretnym momencie życia. Interesuje mnie całkowite odsłonięcie, które odbywa się na profilu instagramowym, gdzie pozwalam sobie na słabość i bycie brzydką. Zwolnienie się z przymusu projektowania wizerunku tej przestrzeni pozostawia miejsce na autentyczność wypowiedzi artystycznej.



AJ: Czym jest performance?


FN: Uhonorowaniem tego kim byłam, kim jestem, transformacją, która odbywa się na oczach widzów.




Osoba, do której teraz piszę, nie jest osobą, którą będę później, gdy będę publikować tę rozmowę. I nie będę tą samą osobą, gdy będę performować to dzieło o solitude. Wszystko to oznacza, że niemal muszę mówić nie tylko w swoim imieniu, ale także w imieniu rzeczywistości, która niosła ze sobą wiele ja. W sztuce performatywnej chcę uhonorować to, kim jestem, nie tylko w tej chwili, ale uhonorować płynność własnego “ja”. Dlatego uważam, że jest różnica pomiędzy aktorką a performerką. Performerki nie są aktorkami, bo chociaż są w postaci - grają siebie. Ja akurat umiem być nimi dwoma jednocześnie. I polega to na tym, że wkładam słowa postaci w moje ciało. Dlatego staję się nią kiedy wypowiadam jej słowa.



AJ: Czym jest dla Ciebie sztuka?


FN: Cenię w sztuce jej moc transformacyjną, wpływ jaki wywiera na człowieka. Uważam, że sztuka współczesna, to znaczy, to czym sama się zajmuję, nie może jedynie prezentować konfliktu, musi prezentować rozwiązania problemów, z którymi mierzą się bohaterowie. Konflikt istnieje, to prawda, ale można go rozwiązać poprzez zbadanie, czyli research. Zaczęłam tworzyć po to, żeby siebie samą zmienić. Żeby wyjść z mroku. Zatem oczywiście w moim życiu jest piekło, ale ja je transformuję poprzez pracę twórczą. W życiu i w sztuce najbardziej potrzebuję prawdy. Szukam jej nie dlatego, że jest prawdą ale dlatego, że jest dobra.


Do projketu "Christmas Dinner" po raz pierwszy zaprosiłam do współpracy osoby, ponieważ poczułam, że mój proces czyni dobro w moim życiu i ja tym dobrem chcę się dzielić ze współtwórcami oraz z widzem.


AJ: Na czym polega research i dlaczego robiłaś go na instagramie?


FN: Pracowałam z pojęciem solitude (pl. samotność) jako “czas i przestrzeń do rozwijania wewnętrznego spokoju i autonomii potrzebnej do angażowania się w życie w sposób skuteczny i kreatywny”. To zdanie stało się głównym założeniem mojego researchu. Batchelor opisuje Samotność jako drogę życia, którą można świadomie praktykować więc praktykowałam ten sposób pojmowania samotności od 17/09 do 2/12. Takie było moje założenie. Potem mój mózg wchłoną dyscyplinę, którą przyjęłam i stała się ona częścią mnie.


Batchelor komponował "The art of solitude" w formie kolażu. Podobne estetyczne napięcie zainspirowało mnie do adaptacji jego praktyki i przeniesienia jej na wypowiedź wizualną na instagramie. W formie mozaiki -postów opowiadam wewnętrzną historię moich zmagań z samotnością. Wybrana przeze mnie formuła pozwala na rezygnację z jakiejkolwiek logicznej czy narracyjnej ciągłości. Posty zderzają się ze sobą w zaskakujący i pouczający sposób.


Tę samą formułę eksplorowania solitude zaproponowałam performerkom. Dopiero kiedy skończyłyśmy research wzięłam oddech, usiadłam przy stole na Anielewicza i dotarło do mnie jaki rodzaj opowieści zaczyna się wykuwać. Tego dnia spotykałam się z performerkami i w jeden dzień ułożyłam treść ostateczną, która zostanie zaprezentowana w formie kolacji performatywnej w Bazylice Dominikanów w Lublinie.


AJ: Dlaczego świątynia jest najlepszym miejscem na “Christmas Dinner”?

FN: Szczerze mówiąc, intuicja wybrała za mnie. Ale gdybym miała z nią polemizować to uważam, że kościół, to miejsce, które pozbawia nas racji do odgrywania czegoś, udawania czegokolwiek. W swojej pracy chciałabym zwrócić uwagę na to, że przestrzeń świątyni, to miejsce, które umożliwia głęboką więź z ludźmi. A jednocześnie, gdzie najbardziej można poczuć istnienie paradoksu, który polega na nieuchronnym byciu zawsze samemu i pośród innych. Myślę, że bez względu na wiarę w absolut lub jej brak w samotności mierzymy się z tymi samymi egzystencjalnymi pytaniami. Ten performance o samotności jest dla mnie potwierdzeniem tego, kim jesteśmy jako istoty ludzkie.


AJ: A Ty kim jesteś jako istota ludzka?


FN: Jestem kobietą.

I jestem już na tyle duża, że czuję w swoim ciele skutki tego, że w moim kraju kobiety są kulturowo zaprogramowane do absorbowania wszelkich stresów i konfliktów. Do nieodpłatnej pracy emocjonalnej. W tej kulturze, kobietom przydziela się niemożliwe zadanie dbania o wszystkich, które niewypełnione generuje w ciele kobiety poczucie winy. Również dlatego kobiety mają znacznie więcej lęków i chorób autoimmunologicznych. Ponieważ są zaprogramowane, aby bardziej tłumić siebie. Jestem jedną z tych kobiet i moje przyjaciółki, siostra, mama, babcia też. Ale znam też wielu mężczyzn, którzy mogą powiedzieć o sobie to samo. I wydaje mi się, że to nie jest zależne od płci, tylko od poziomu wrażliwości osoby. Jednak jestem kobietą i wypowiadam się w imieniu swojej płci.




Żeby było jasne. Nie umiem nazwać siebie feministką. Cenię sobie wolność jednostki. Demokratyczność w związkach z ludźmi. Zabawa w dominację jest sexi tylko w łóżku. Jeżeli ktoś nazywa moją sztukę feministyczną to znaczy, że chce ją wrzucić do jakiejś kategorii, żeby można było mnie zaklasyfikować. Ja tylko opowiadam historię osoby, którą jestem, a jestem kobietą. I trudno, rozumiem, że moja płeć mnie definiuje. Tak po prostu jest ułożony świat, że wszystko chcemy gdzieś przyporządkować, żeby zrozumieć. Zrozumieć kto jest kim. I jakoś to wszytko przyporządkować.


Mnie interesuje stan "bycia", po prostu. Just be! W swojej pracy chcę pokazać obraz kobiety odartej z ról społecznych. Chcę zobaczć kobietę, która po prostu może być. Ale najpierw musi sobie na to pozwolić. A to jest strasznie trudne. Pozwolić sobie na bycie sobą jest pierwszym wyzwaniem artysty. Od tego zaczyna się tworzenie. Trzeba odnaleźć w sobie siebie i po prostu być. I to wcale nie jest łatwe bo od dziecka jesteśmy programowani, że aby przetrwać należy się dostosować. Właśnie przetrwać...


AJ: Pamiętam, że na początku października zadawałaś sobie pytanie jak produkować własną sztukę?


FN: Uważam, że życie artysty nie może wyłącznie polegać na czekaniu. Miałam pomysł i chciałam go zrealizować, pomimo braku środków finansowych. Nie chciałam czekać aż ktoś inny uwierzy w wartość tego co robię, wystarczyło mi, że sama w to uwierzyłam.



Uwierzyłam, bo doświadczyłam autentycznej przemiany w swoim życiu, a potem zobaczyłam tą przemianę w performerkach, które zaprosiłam do projektu. A potem pojawiły się osoby twórcze, które stały się świadkami tego procesu i będą nas dokumentować w akcie twórczym. Prawdopodobnie ich wrażliwość podłącza się do tego tematu w równym stopniu.


Poszczególne koncepty artystyczne chcą, żeby je zakomunikować w konkretym czasie i miejscu. Nie można czekać aż wygra się open calla. Aż ktoś da pieniądze. Pewne treści muszą być wypowiedziane tu i teraz. Każda treść ma swój czas i miejsce. Chcą zostać wyzwolone. Ja tylko im pośredniczę i robię to w grupie twórców, którzy czują tak samo jak ja. Moje ciałoumysł jest tylko narzędziem, które o tym opowie.


Na początku procesu postanowiłam zredefiniować sposób myślenia o procesie twórczym. Marysia Stokłosa uczyła mnie na studiach, że Action Is Primary. Dlatego pomyślałam, zaprezentuję światu kim jestem, pokażę im co mogę wnieść, co mogę dać, jaka jest moja wartość i zobaczymy co się stanie. Myślę, że jeśli to co robię stanie się wartościowe dla innych to pieniądze się pojawią. W końcu to moja praca.


Nie wybrałam tego, że chcę zostać artystką. Wydaje mi się, że jeśli zajmuję się sztuką, to oznacza, że prowadzi mnie coś większego ode mnie samej. I to jest zawsze jeden temat, który researchuje w kontekście osobistej historii, a potem innych osób z mojego życia. Tym razem tematem jest solitude.




AJ: Czy to znaczy, że finansujesz ten performance sama?


FN: Tak. Ale wierzę, w to, że kiedy widzowie nas zobaczą to sami będą chcieli zapłacić za bilet. Chcę im to umożliwić poprzez płatność paypalem. Jednak nie mogę nikogo zmuszać. Sztuka jest dla chętnych.


AJ: Mogłaś sobie na to pozwolić?


FN: Czy mogłam... Pytanie nie brzmi czy możesz coś zrobić, ale czy chcesz, czy czujesz pragnienie.

W połowie mojego researchu zaprosiłam do projektu 5 różnych osób z tym samym pytaniem: czy chcesz wziąć udział w tym procesie? I jedna z nich odpowiedziała mi: „Nie wiem, o czym mówisz, ale mogę spróbować”. Wtedy miałam taką myśl, że nie chodzi o to czy możesz spróbować, tylko czy chcesz spróbować. Pomiędzy mogę a chcę jest wielka różnica. Naiwnością jest mówienie „mogę”, rzeczywistość jest bardziej ograniczona niż nasza wyobraźnia. Dzisiejsze mogę może się jutro unieważnić.


Ale jeśli zacznę coś z poziomu pragnienia, pojawi się ogromna siła energetyczna, która popycha w stronę celu. Doświadczyłam tego, właśnie w tym projekcie, że jeśli chcesz, to znajdziesz sposób. Jeśli jesteś w tym stanie “pragnienia”, twój cel staje się twoim partnerem i zaczyna cię wspierać, nie trzeba go ścigać.


Jest jakaś czystość w tym stanie. Uczucie, że jesteś tylko narzędziem w rękach twojego celu uwalnia ego. Wtedy praca przestaje być o mnie, staje się czymś więcej. Chociaż wciąż pozostaje głęboko osobista.


AJ: Czy masz radę dla innych jak tworzyć?


FN: Czerp z tego, co jest tuż obok ciebie. Nie szukaj daleko. Czerp z obecności codziennych wydarzeń. Różni ludzie znajdują się w twojej przesterzeni twórczej, życiowej, przynosząc ci kawałki, które są źródłem kreacji. Mogą wnieść swoją negatywność, lęki i słabości, ale wnoszą także swoją siłę w postaci zaangażowania i chęci bycia dla ciebie, w twoim życiu. Wystarczy tylko tyle, że są obok a ty możesz ich zobaczyć. Każde spotkanie z człowiekiem, każda rozmowa ma znaczenie. Tworzenie to sposób na życie.


AJ: Jak będzie wyglądać CHRISTMAS DINNER?


FN: Moim zamiarem jest wykonanie godzinnego performancu w Bazylice u Dominikanów w Lublinie, w której są obecni widzowie. Będą mogli oglądać nas na żywo. Równocześnie, chciałabym aby w przestrzeni performatywnej pojawił się operator z kamerą i zarejestrował przebieg filmowo, aby krótko później udostępnić materiał video online. Wszystko po to, aby osoby, które w wigilijny wieczór są same - mogły “usiąść z nami przy stole”. Zobaczymy czy moje wyobrażenia spotkają się z rzeczywistością. CHRISTMAS DINNER, to opowieść o tym, jak sztuka pomaga przetrwać samotność, o tym że solitude jest pewnego rodzaju szansą, bo z tego stanu wydobywa się ogromna energia twórcza.




Z Frajdą Natychmiast rozmawiała Aleksandra Jachymek

15 grudnia 2023 między 13:24 - 14:53 w Hotelu Puro Krkaów Kazimierz

foto: Beata Bieńkowska

o artystce



Praktyka Frajdy Natychmiast opiera się na holistycznym podejściu do performansu i głębokim zaangażowaniu w proces. Artystka eksploruje przestrzenie relacji przeszłości z teraźniejszością, ze szczególnym naciskiem na sferę wypartą - poczucie zagubienia, samotności, zniekształcenia komunikacyjne. Za medium służy jej ciało. Własne i cudze. Frajda kładzie nacisk na ciało kobiece, postrzegając je w ramach prywatnego archiwum. Stawia pytania na temat roli sztuki w procesie radzenia sobie z przeszłością i finalnie, o zdolność sztuki do uzdrawiania.



W cyklu prac Sytuacje Społeczne artystka wywraca wektor swoich zainteresowań w przeciwnym niż dotychczas kierunku. To tak, jakby Frajda mówiła nam - moja praca nad swoim osobistym archiwum nie jest zakończona, ale czas skonfrontować się z Innym. W końcu w indywidualnym procesie intymność także ulega zniekształceniom, artystka ma możliwość zachować dla siebie nieprzyjemne napięcia, chronić swoją historię przed widzem. Zresztą to właśnie napięcie między potrzebą mówienia, a nie umożliwieniem dostępu do prywatnej historii, wyznaczało główną oś jej twórczych poszukiwań i stanowiło o relacji z widzem.







Dodatkowym kontekstem dla cyklu Sytuacje Społeczne jest także doświadczenie zbiorowej traumy w postaci pandemii, które do tej pory przewija się w codziennych rozmowach, i do tej pory stanowi dla niektórych punkt łączności, a dla niektórych przestrzeń przemilczaną. Niewypowiedziana teza artystki brzmi - tak długo byliśmy w izolacji, może trzeba z tego skorzystać? Zadaliśmy sobie fundamentalne pytania. Dokonaliśmy rachunków sumienia. Przyszedł czas na postawienie pytań o znaczenie wspólnoty.


Christmas Dinner to najnowsza praca Frajdy Natychmiast, stawiająca pytanie na temat samotności i jej roli w procesie uzdrawiania traumy. Czy możliwa jest samotność pozytywna? Być może źle ją definiujemy, stawiając ją w krytycznym świetle? Czy samotność może budować?


Do współpracy artystka zaprosiła pięć performerek. Efekt, który można będzie obserwować to skutek trzymiesięcznego procesu, w którym performerki w sposób radykalny stawiały sobie pytania dotyczące samotności.


Teraz spotkają się przy wigilijnym stole, aby podzielić się efektem swoich poszukiwań. Przede wszystkim wobec siebie. W trakcie pokazu być może i widz poczuje się częścią tej, może już co prawda dość przestarzałej, ale kluczowej dla polskiej wspólnoty Sytuacji Społecznej.


author: Kuba Zalasa


authors:


concept: Frajda Natychmiast

implementation: Frajda Natychmiast, Kuba Zalasa

dramaturgy: Kuba Zalasa

project producer: Frajda Natychmiast, Wiktoria Krążek

DOP: Helena Kozłowska

camera assistant: Tymek Sauś

camera operator: Dominik Majek, Bartek Dąbrowski

soundman: Patryk Szyszko

editing: Beata Bieńkowska

art photography: Beata Bieńkowska

music: Kuba Zalasa

cooperation: Dominikanie Lublin, Pawilon Zodiak, Stara Winiarnia,

Warszawska Szkoła Filmowa, spottedlublin.pl

project curator: Kuba Zalasa

head support: Aleksandra Owczarek


performing: Klara Szela, Agata Redlicka, Jadzia Rozmanowska, Frajda Natychmiast